#LosAngeles #CityOfDreams #CityofAngeles #Cali #California #Hollywood
Dwa tygodnie przed terminem wylotu do Polski trafiłam na tanie bilety do LA i był to ogromny impuls, który spowodował, że następnego dnia wraz z dziewczyną, którą znałam jedynie na "cześć" kupiłyśmy bilety. Trzy dni później byłyśmy już w samolocie. Jednak nie obyło się bez przygód. Przeprawa na lotnisko zajęła nam tyle czasu, że spóźniłyśmy się na samolot. Nigdy nie byłam tak zdenerwowana, zestresowana i gotowa do płaczu, jak tego dnia. Obsługa na lotnisku mówiła nam, że nie ma szans na jakiekolwiek dwa dodatkowe miejsca w innych samolotach. Pozytywne myślenie Andressy pomogło mi w racjonalnym myśleniu i wybrałyśmy opcję wylotu z innego lotniska, gdzie sam przejazd taxówką zajmował ponad godzinę. Następnie wyczekiwanie i modlenie się o wylot przyniosło pozytywne skutki. Byłyśmy chyba najszczęśliwsze na świecie, kiedy samolot wystartował.
Pomijając fakt, że nie miałyśmy zielonego pojęcia jak poruszać się po LA, gdzie zarezerwować hotel i jak do niego dotrzeć... nasza tygodniowa przygoda była jak prosto z amerykańskiego filmu.
czekając pod domem Beyonce...
Beverly Hills Hotel
Podczas pobytu w Mieście Aniołów, zdarzyła nam się historia, o której nie mogę za bardzo się rozpisywać, ponieważ ten świat rządzi się swoimi prawami. Jedyne co mogę zdradzić to spotkanie przypadkowego człowieka na ulicy doprowadziło nas na domową imprezę u samego Seana Kingstona, gdzie było wiele również innych gwiazd np. Soulja Boy. Ze względu na to, że wciąż utrzymuję kontakt z niektórymi osobami z tej imprezy, nie mogę podzielić się publicznie z wami większością zdjęć.
Siedem dni w Los Angeles a przygód więcej niż pół roku w Nowym Jorku.
Jestem zakochana w tym mieście i w możliwościach, które są tam na wyciągnięcie ręki.
MAKE UR DREAMS COME TRUE!
No comments:
Post a Comment