Monday, December 19, 2016

Los Ageles

Czasem chciałabym opisać wam, co dzieję się w koło mnie... a potem wszystko kasuję i dochodzę do wniosku, że jeszcze nie czas....


Monday, August 22, 2016

Co to jest?

Co to jest?

jest druga w nocy to chyba czas na szczere przemyślenia... Co to jest co sprawia, że rzucasz wszystko i biegniesz w nieznane. Porzucasz przyjaciół jeden raz.... potem drugi, wracając do starego miejsca, jak do obcych ludzi. Co to jest co sprawia, że to co wcześniej budowane staje się nie ważne. Jak nazwać powody, w konsekwencji których rezygnujesz z wszystkiego w imię jednego celu. Czy to głupota? Może tak. Czy wiesz jak to jest rzucić się w przepaść? Bić się z własnymi myślami... Zaprzeczyć światu? Pasja. Miłość. Jaka to miłość do pasji, która zmusza Cię do zerwania z żywą miłością. Co to za pasja, dla której porzucasz swoje szczęście. Co to ma być? Ile łez, ile potu i ile upokorzeń... ile stresu, ile walki, ile samotnych dróg...
                                                                                 
                                                                           TANIEC

to Pasja, która ukształtowała moją drogę życia. Pokazała mi jak się cieszyć i jak płakać.... jak walczyć i przegrywać, jak upaść by potem się podnieść. Taniec poprowadził mnie w miejsca nieznane, wymusił decyzje, których plony zbieram do dziś. Kilka razy przybił mnie do podłogi i skopał do bólu, kilka razy zrobił ze mnie pajaca a potem kazał podnieść zawstydzoną głowę. Przynosił mi uśmiech a potem go zmazywał. Najpierw euforia a potem depresja. Jednak każdy jego ruch jest przemyślany... tylko wtedy o tym nie wiedziałam. Teraz widzę jak lepi ze mnie powoli człowieka, który wie coraz więcej... i widzi coraz więcej. Zaślepiał mnie bym mogła przejrzeć na oczy w odpowiednim czasie. Co to jest, że podążasz za czymś rzucając wszystko i biegniesz w nieznane?



Dobranoc.

Saturday, July 9, 2016

Hello! NYC1

back to the places which I LOVE!

TOP OF THE ROCK!!
(nie mam polskiej klawiatury ani photoshopa... wszystko prosto z kamery)
 
Rocefeller Center jest jednym z najpopularniejszych tarasow widokowych w Nowym Jorku. Koszt wejscia to 32$ (jeszcze dwa lata temu placilam 27$). Bilety mozna wykupic online albo na miejscu. Czasem spotkacie sie z kolejka, ale nam jakos udalo sie dostac bez zadnego czekania. 15min i bylismy na samej gorze. Piekny widok na Empire State Building i Central Park. Oczywiscie czas nie jest limitowany. Wjezdzacie na gore i mozecie zostac do zamkniecia.
Polecam kazdemu!!!
kilka fotek z pierwszych dni w NYC!
Jezeli wybieracie sie do NYC to TOP OF THE ROCK powinien byc jednym z obowiazkowych punktow do zwiedzenia! mala podpowiedz: jezeli nie chcecie placic tyle pieniedzy za wjazd na gore to w tym samym budynku znajduje sie restauracja, do ktorej wejscie jest przeciez za darmo i tam mozecie spokojnie zobaczyc ten sam widok zza okna. Oczywiscie nie wypada wchodzic tylko na zdjecie, ale miejsce na drinka - perfekcja!
 
Miejsca, ktore odwiedzilam w pierwszych 3 dniach pobytu to:
1. Broadway Dance Center,
2. Times Square (schody, forever 21)
3. 5th ave
4. shopping mall&century21 (te drugie najlepsze na zakupy! )
5. Jonas Beach, Long Island
6. Top of the Rock
 
 















aktualnie jestem drugi dzien w Los Angeles!
nastepny post jeszcze z NYC, ale na biezaca mozecie mnie sledzic na :
INSTAGRAM: my1way2
SNAPCHAT: myonewayto

UWAGA!
niedlugo oglosze konkurs, w ktorym bedzie mozna wygrac rozne rzeczy prosto z NYC i LA! Obserwujcie!
Buziaki ;*

-EveLinda

Thursday, June 9, 2016

.....

Czasem piszę coś tutaj i pod koniec wszystko kasuję bo myślę, że ktoś nie potrzebnie mógłby to przeczytać. Czasem mam tyle w głowie, że tylko ten blog pozwala mi wylać z siebie rzeczy, które mnie gryzą. I wiem, że wiele osób nie powinno mieć wglądu do moich prawdziwych myśli a tutaj udostępnione posty mogą czytać wszyscy. Blokuje mnie to przed wyrażeniem czegoś... dlatego tych postów jest co raz mniej..
Dziwi mnie jak życie kieruję moją drogą... albo jak moja droga kreuje moje życie. Podjęte  kroki przynoszą wiele plusów i minusów. Rok temu podjęłam decyzję zostania w Polsce. Nie mogę powiedzieć, że była to zła decyzja. Wiele nauki, wiele nowych doświadczeń, kilka fajnych nowych osób pojawiło się na mojej drodze. Mogłam dzielić się moją pasją z innymi i uczyć tego, co już sama umiem. Ale czy to była najlepsza z możliwych decyzji? Zdecydowanie nie. Praca ponad życiem... ponad własnym szczęściem i własnymi celami. To była kolejna lekcja. Trochę luźniejsza niż poprzednie, ale dość długa i marnotrawna. To było jak nużący wykład na uczelni, który ciągnie się nieskończoność. Tak mogę podsumować moje ostatnie 12 miesięcy. Na szczęście koniec końcom wnioski zostały wyciągnięte. Coś, do czego bałam się przyznać przez ostatnie miesiące, zostało powiedziane głośno i wyraźnie kilka razy. Teraz wiem, że moje miejsce jest tam, gdzie znajduję się moje własne szczęście. Jest tam, gdzie zaczynam dzień z uśmiechem na twarzy. Jest tam, gdzie kładę się spać z uczuciem wielkiego pragnienia dnia następnego. Gdzie zwykły spacer po ulicach przynosi mi milion inspiracji. Gdzie żyję własnym życiem. Gdy pracuje na swoje cele a nie cele innych osób. To wszystko jest takie proste.... a takie trudne do uświadomienia sobie. Życie to decyzje, których konsekwencje przynosi każdy zwykły dzień. Miałam to, co chciałam, ale czego nigdy nie pragnęłam.... miałam to, o co nie musiałam się starać. Nigdy nie było to moim celem. A wszystko dlatego, że nie potrafiłam słuchać własnego wewnętrznego głosu jeszcze rok temu. Teraz już wiem, że nigdy nie zrobię czegoś wbrew sobie. Wbrew uczuciu w głębi mnie.
Czas na zmiany.

Czas na trwałe zmiany.
Wszystko na jedną kartę.

Dobranoc.

Monday, May 23, 2016

Fotorelacja

Miałyśmy przyjemność zatańczyć na żywo projekt NEEDED ME i kilka dodatkowych choreografii na scenie Manufaktury w Łodzi. A oto kilka zdjęć z przygotowań i występu:















Wednesday, May 11, 2016

Needed me

Chciałabym podziękować  każdej osobie, która poświęciła swoje 2.5min by obejrzeć mój ostatni projekt. Oczywiście moja wizja nie zostałaby tak wspaniale zrealizowana, gdyby nie dobry kamerzysta i montaż (JINX PRODUCTION) i gdyby nie tancerki, które zaangażowały się i wystąpiły razem ze mną.



Tak sobie myślę nad tym, że często się spotykam z nie docenieniem zawodu tancerza bądź choreografa, nauczyciela tańca. W Polsce nie jest to odbierane jako zawód a raczej jakiś podzawód lub dodatek do życia. Kilka razy spotkałam się z opinią, że sobie gdzieś tam skaczę i jeszcze dostaję za to pieniądze, że mam lekkie życie. I kiedyś to próbowałam tłumaczyć ludziom... wyjaśniać, ale to nie ma sensu. Teraz już tylko mogę się uśmiechnąć i zamilczeć, gdy taka osoba (jak dla mnie albo nieświadoma albo idiota) komentuje tak na prawdę całe moje życie. Niedocenienie... jest jednym z głównych problemów wśród ludzi od lat. Jeżeli czujemy, że coś robimy dobrze, albo nawet staramy się z całych sił a ktoś nas depcze, krytykuje, nie płaci należycie albo wyśmiewa - to uczucie jest jednym z tych, które doprowadzają ludzi w dołek emocjonalny, w poczucie bezsilności, w poczucie, że do niczego się nie nadają. Tylko nieliczni stają do dalszej walki. Chciałabym wam opisać w skrócie na własnym przykładzie co to jest praca tancerza.
Zaczynając jako 7 letnia dziewczyna w klubie Tańca Towarzyskiego nigdy nie spodziewałabym się, że taniec to TO, czym zajmę się w przyszłości na poważnie. Zawsze szukałam drugiego planu... chciałam być prawnikiem, notariuszem, dziennikarką, pogodynką, wykładowcą (?!), projektantką wnętrz.... i dopiero w wieku 20 lat zdałam sobie sprawę, że szukam czegoś, co tak na prawdę mam już od 13lat koło siebie. Czyli taniec. Te moje "lekkie życie" polegało już od małego na treningach, wyjazdach, poświęcenie rodziców i ich inwestycja w miarę możliwości. Wysokie koszta związane z tańcem towarzyskim sprawiły, że zmieniłam klub i taniec na - hip hop. To były młode lata, kiedy po prostu szło się na trening i tańczyło, ale już wtedy ambicja taneczna czasem była ponad ambicją wysokich ocen w szkole. Matury zdane na 94%,94%, 76% - do tej pory nie przyniosły mi ani złotówki.

Nigdy nie myślałam, że będę zarabiać z tańca... całe życie była to jedna wielka inwestycja. Zajęcia taneczne, stroje, prywatne klasy, wyjazdy, szkolenia dodatkowe. Wyjeżdżając za granicę i pracując na dwie zmiany plus trzecia dorywcza i ciągnąc szkołę taneczną, gdy mówicie mi że mam lekkie życie to mam ochotę buchnąć rykiem. Oczywiście, że swoje mogę tu wypisać, ale nikt nie poczuje tego na własnej skórze, póki sami nie przeszlibyście przez swoją szkołę życia w wieku 20/21 lat. Na taki krok zdecydowałam się tylko i wyłącznie ze względu na to, że chciałam tańczyć. Że chciałam szkolić się od najlepszych. Pieniądze, które były potrzebne musiałam zarobić sama. A za słowem zarobić stoi: zmęczenie, wykończenie, przepracowanie, ból, łzy i bezsilność. Te same słowa możemy wpasować w taniec. Tancerze zmagają się i będą się zmagać zawsze. Z ocenianiem, niesamowitym stresem, selekcją. Ludzie ocenią ludzi na każdym kroku. Przeważnie robią to w myślach, może potem w plotkach z kumpelą. Tancerze wystawiani są na jawną ocenę. Od zwykłego treningu po casting, na którym selekcja następuję jak wybieranie ładnego pomidora w sklepie. A na taniec składa się mnóstwo elementów: technika, muzykalność, precyzja, siła, kondycja, energia, izolacja ciała, rozciągnięcie, szybkie zapamiętywanie kroków, wykonanie... a potem charakter sceniczny, charyzma, wyraz artystyczny. Na poważnym castingu tancerz musi złożyć w kilka minut te wszystkie elementy i pokazać się od najlepszej strony. Walka ze stresem i swoimi słabościami to największa bitwa, którą przeprowadzam za każdym razem w tak ważnym momencie. Dlatego nie mów mi, że sobie gdzieś tam skaczę za pieniądze, bo droga jaką przebyłam by móc tak skakać jest przepłacona hektolitrami potu i łez.
Marzenia, które były w mojej głowie doprowadziły mnie do najszczęśliwszych chwil w moim życiu. Bo gdybym nie kochała tego zmęczenia na parkiecie pewnie dawno rzuciłabym to w cholerę. Nie da rady katować się w taki sposób bez pasji i chęci. Na szczęście to nie koniec. Za 1.5 miesiąca będę ponownie za oceanem realizować kolejne plany, których nie udało mi się osiągnąć wcześniej. Ponownie porywam się na niemożliwe, ale mój upór nie pozwala mi się tak łatwo poddać. Oczywiście jest wiele osób, które mnie wspiera i mi kibicuję i pewnie wiele, które stuka się w głowę kiedy czyta np. taki mój post. Na szczęście na was nie zwracam uwagi. Innym dziękuję, bo każde dobre słowo to wielki uśmiech na mojej twarzy i kolejna pozytywna myśl w mojej głowie, że to ma sens.



Zapraszam do obejrzenia mojego ostatniego nagrania. Nie jest to czysta choreografia, ale też mała historia przedstawiona w ruchach, która kończy pewien mój rozdział w życiu.
Czysta karta przede mną i wiele nowych możliwości....
a jak jest u Ciebie?

https://www.youtube.com/watch?v=2kczyNicg1A&feature=youtu.be


my1way2 <3


Sunday, April 3, 2016

Co jeśli...?

Wyobrażałeś sobie kiedykolwiek siebie w innym miejscu? Zastanawialiście co gdyby...? Czy chcielibyście coś osiągnąć, co na dany moment jest nie do zrobienia, co wydaję się abstrakcją bo np. jesteście za młodzi, za słabi lub nie macie na to pieniędzy?
Co jeśli dostalibyście potwierdzenie, że te wszystkie plany to tylko kwestia czasu i WSZYSTKO się Tobie uda?
Stajecie przed wyborami, które są bliżej waszego celu bo zaczynacie wierzyć, że to ma sens bo i tak mi się to uda...tylko muszę iść tą drogą i nie szukać wymówek.

już myślałam, że ciężkie czasy są za mną... ale chyba to była tylko rozgrzewka. Czas na najcięższą decyzję w moim życiu. Mam nadzieję, że nie będę w tym samym miejscu za rok... a decyzja, którą podejmę przyniesie same korzyści. W sumie już została podjęta... czas przyznać się przed samą sobą.